Wersja polska poniżej/ Polish version below

This happened when I started to hear that little knocking in the pipes at night. Earlier this evening, the wine had no taste. I was thinking if it’s somebody knocking, some little soul or maybe just a reminder of something. The question was formed: what happened to the killer bees? Is the Wu-tang Clan responsible for the sudden panic attacks? One month and one week, my mind seems to be adapting to the new measures of time. Its perception went from slow to ultra-fast like a killer bee, aggressive and stingy. Still, I am far from injecting hand sanitizers into my veins. The Internet says: the word ‘vain’ has no plural and has nothing to do with the blood vessel that transports blood from the capillaries back to the heart.
Yesterday was cold, today it’s hot. This quarantine has been rainless, and the rainless spring is coming to an end. Our flat mate David went to Bavaria to save some hop crops, so we all can enjoy the Bavarian beer in the summer. Now, he is our working-class hero. The seasonal workers from Poland and Romania didn’t arrive. How would the land look like with no rain and seasonal workers?
My neck hurts, I slept wrong. I wake up and feel an urge to plan, I think I inherited it from my father. No time to rest, it just feels ridiculous. In vain. But nowadays planning makes you sad and pitiful. I wander around the apartment trying to investigate where does the hissing noise come from. I put my ear to the walls, I open windows and listen to nightingales. Am I getting crazy? In these moments, I envy my friends with kids, who indeed have no time left for anything, not even to worry about climate change.

Little sprouts of the bee meadow are cutting the earth despite the drought, good people water them. I started to reread Doris Lessing. The book arrived yesterday by post, used, some hands were touching it, feels somehow rebellious to read it. It has a few stains of coffee somebody drunk someday in the past. A story about a woman who becomes old during just one summer. I feel we have a lot in common. I read three pages before falling asleep, out loud, to hear how the language flows. Reading out loud woke me up, unwillingly I became the narrator. The woman in The Summer before Dark is not thinking, she is ‘trying to catch a hold of something and lay it bare so that she could look and define;’. I write to stay sane. People around fall apart. Too many, too fast. When Doris Lessing found out, she was awarded the Nobel prize, she was just getting out from a taxi in front of her house with her son holding an artichoke in one hand and a bag of onions in the other. When I watch this video, I feel she is worried, maybe because the world decided she is now senile and should retire. Olga Tokarczuk said in an interview for SVT that the Nobel prize can be intimidating and made her feel that some people have decided she already told her part. This prize is different from any other as there are no more prizes to come, this can be silencing for a 58-year-old writer.
It’s a drought. The leaves are bowing to the ground with humbleness that we could have instead. But we don’t so we are all going to die. Thinking positive when the sun is shining, and the summer comes too soon, it’s too much to ask. I put out a plate with water for birds, maybe a sparrow or a starling will kill her thirst. The Berlin club bouncers may sleep at nights again, if they can, that is. The security business is blooming while the trees die of thirst.

Susza, miesiąc później.

Stało się to, kiedy usłyszałam ten cichy stukot w rurach dzisiejszej nocy, wcześniej tego wieczoru wino nie miało smaku. Zastanawiałam się, kto puka, czy jakaś zabłąkana duszyczka, a może tylko przypomnienie o czymś, o czym się zapomniało. Pojawiło się pytanie, co z zafrykanizowaną pszczołą miodną (killer bee). Czy to Wu-tang Clan, odpowiedzialny jest za te nagłe ataki paniki? Przez miesiąc i tydzień kwarantanny mój umysł zdaje się przystosował do nowych miar czasu. Jego percepcja zmieniła się z powolnej na ultraszybką jak zabójcza pszczoła, agresywna i żądląca. Jednak daleko mi jeszcze do wstrzykiwania sobie dożylnie środków dezynfekujących.
Wczoraj było zimno, dziś jest gorąco. Kwarantanna bez deszczu; bezdeszczowa wiosna dobiega końca. Nasz współlokator David pojechał do Bawarii, aby ratować uprawy chmielu, sadzi i podlewa, abyśmy wszyscy mogli cieszyć się bawarskim piwem tego lata. Bohater klasy robotniczej. Pracownicy sezonowi z Polski i Rumunii w tym roku nie przyjechali. Jak wyglądałaby ziemia bez deszczu i pracowników sezonowych? Boli mnie szyja, źle spałam.
Budzę się i mam ochotę coś zaplanować, myślę, że odziedziczyłam to po tacie. Nie czas by odpoczywać. Niestety w dzisiejszych czasach planowanie czyni cię smutnym i żałosnym. Snuję się po mieszkaniu, próbując odnaleźć źródło hałasu. Przykładam ucho do ścian, otwieram okna i słucham słowików. Czy zaczynam wariować? W takich chwilach zazdroszczę moim przyjaciołom z dziećmi, którzy nie mają teraz na nic czasu, nawet by martwić się o zmiany klimatu.

Małe pędy zasadzonych dzikich kwiatów przebijają się pomimo suszy, bo jacyś dobrzy ludzie je podlewają. Wróciłam do Doris Lessing. Książka dotarła wczoraj pocztą, używana, dotykana przez czyjeś ręce. Taki rodzaj buntu, żeby ją dotykać (to zakazane), czytać, smakować słowa. Ma kilka plam po kawie, którą ktoś kiedyś wypił. To opowieść o kobiecie, która starzeje się w ciągu jednego lata. Czuję, że mamy wiele wspólnego. Przeczytałam trzy strony, na głos, przed snem. Czytanie na głos obudziło mnie, stałam się narratorem, mimowolnie. Kiedy Doris Lessing dowiedziała się, że otrzymała nagrodę Nobla, właśnie wysiadała z taksówki przed swoim domem, a jej syn trzymał w ręce na temblaku karczoch, a w drugiej worek cebuli. Kiedy oglądam to video, zdaje mi się, że pisarka się martwi, być może tym, że świat zadecydował już za nią, że jest stara i powinna przejść na emeryturę. Olga Tokarczuk powiedziała w wywiadzie dla szwedzkiej telewizji, że nagroda Nobla może onieśmielać, że to tak jakby jacyś ludzie zdecydowali, że nie ma się już nic więcej do powiedzenia. Ta nagroda różni się od innych, ponieważ po niej nie można już dostać kolejnej, ponura wizja dla 58-letniej pisarki. Kobieta w Lecie przed zmierzchem nie myśli, ale „próbuje złapać i odsłonić, żeby mogła patrzeć i definiować;”. Piszę, żeby pozostać przy zdrowych zmysłach. Ludzie wokół nie dają rady. Za dużo, za szybko.

Jest susza. Liście kłaniają się ku ziemi z pokorą, którą powinniśmy odczuwać my, nie one. Nie wiemy, czym ona jest, więc wszyscy umrzemy. Myśleć pozytywnie, gdy świeci słońce, a lato nadchodzi zbyt wcześnie, to jakby prosić o zbyt wiele. Stawiam półmisek z wodą dla ptaków, może wróbel lub szpak ugasi w nim pragnienie. Berlińscy bramkarze z klubów nocnych wreszcie mogą pójść spać. Firmy ochroniarskie rozkwitają jak grzyby po deszczu, a drzewa umierają z pragnienia.